Nareszcie przyszło prawdziwe lato nad fiordem…
Temperatury zazwyczaj przekraczają już 20-22°C i można spokojnie spacerować sobie na dworze w spodenkach i t-shirt’cie. Do pracy codziennie jeździmy rowerami co pozwala nam rozprostować kości przed i po 8-mio godzinnej „harówce” przed komputerem.
Czasami nie jest łatwo „usiedzieć” w zamknietych pomieszczaniach gdy za oknem piękny fiord lśni sobie w subpolarnym slońcu, a otaczajace nas góry, lasy i jeziora to zacheta do kolejnych pieszych i rowerowych wycieczek.
Piękna przyroda i liczne szlaki turystyczne są tutaj na wyciagniecie ręki. Nie potrzeba przemierzać wielu kilometrów aby znalesć sie w dziewiczej dolince, nad brzegiem jeziora, fiordu czy wejsc sobie rekreacyjnie na jakas góre, bo wszystko to jest tuż za progiem. Kiedy świeci slońce, a rześkie i czyste górsko-morskie powietrze dodaje sił w pokonywaniu szlaków piechotą czy rowerem, można wreszcie wypoczać sobie od monotonii w pracy i „posmakować zycia” 🙂
Dlatego każdy taki pogodny dzień spędzony w czterech ścianach pracy czy mieszaknia wydaje sie byc tym bardziej „straconym dla zycia” i niełatwo sie przemoc, tłumacząc sobie, ze «tak trzeba, bo przeciez „wszyscy” pracują »…
Zaraz za progiem – 5 minut spacerkiem…
Na szczęście mamy wolne weekend’y, wieczory no i te 5 tygodnii urlopu, które są dla nas bezcenne. Staramy się wykozystać każdy wolny dzień „na maxa”, żeby jak najwiecej zobaczyć i przeżyć.
W Polsce mówi się, że „Czas to pieniądz”. Natomiast w Norwegii mówi się raczej, że „Czas jest bezcenny” i nie powinnismy go ani „sprzedawać” ani marnować. Daltego tez niewielu jest chetnych do pracy w czasie (dobrze platnych) nadgodzin i nie ma też na to presji z drugiej strony – co nam się podoba…
Trondheim leży na 63° 23′ N i jest oddalone zaledwie o ok. 3° na południe od kola podbiegunowego północnego (66°33’39″N) co w przeliczeniu na kilometry wynosi ok. 400-500 km w linii prostej. Dzieki temu od połowy maja do konca lipca (pomimo ze slonce plytko zanurza się za horyzont na pare godzin) jest ciagle jasno, wiec mamy Biale noce 😉
Sa zwlaszcza atrakcyjne w piatek czy sobote, kiedy pózno wraca sie z wycieczki czy imprezki i mozna podziwiac sobie kolory zachodzacego (lub juz wschodzacego slonca).
Wbrew pozorom to uczucie to nie taki banał i warto go kiedys doswiadczyć, bo nie docenialismy tego wczesniej. Polecamy!
Jakoś nie potrafię zachwycać się białymi nocami. Mieszkam w Oslo, więc kolejnych paręset kilometrów na południe i słońce tu zachodzi na godzinę czy dwie, ale i tak przeszkadza mi to w spaniu. Co nie zmienia faktu, że jest to ciekawe zjawisko.