Udało się! Podróż dookoła Świata przez 6 kontynentów – Podsumowanie 275+1 dni Podróży :)

Route_RTW

Nasza zrealizowana trasa Podróży dookola Swiata 2012/13  🙂

Kiedy patrzymy teraz na ta mapę Świata z trasa naszej Podróży ciągle trudno nam uwierzyć ze się udało 🙂 To jednak nie był tylko sen-marzenie, ale niełatwy do wykonania plan, który po kilku latach udało się zrealizować.

W czasie tej 9-cio miesięcznej wyprawy zobaczyliśmy jeszcze więcej niż planowaliśmy. O 6-ciu kontynentach nawet nam przez myśl nie przeszło przed wyjazdem. Później jednak, mniej więcej w połowie podróży, wędrując po Nowej Zelandii i planując szczegóły dalszej trasy okazało się, ze mamy czas i na Amerykę Północną, czyli USA (Florydę), wyspy Bahamy i na Maroko w Afryce… Chociaż kula Ziemska jest jednak ogromna to udało się nam ją okrążyć podróżując nawet trochę zygzakiem po obu Amerykach.

Spędziliśmy wiele dni w różnych środkach transportu. Tylko samymi samolotami lecieliśmy przez ok. 90 godzin w czasie 17-tu lotów. Z kolei w pociągach przespaliśmy w sumie 12 nocy, (z czego 11 dni w pociągu przypadło na sama Australie), a w autobusach spędziliśmy jeszcze więcej czasu… Przemierzyliśmy wiele tysięcy kilometrów zatrzymując się na dłużej lub krócej w najpiękniejszych zakątkach Świata…

Ghan

Przez kilka miesięcy wędrowaliśmy z plecakami po wielu szlakach górskich – najwięcej w Nowej Zelandii i Patagonii. Czas spędzony w górach staraliśmy się jak najlepiej wykorzystywać. Kochamy wędrówki górskie, więc kiedy tylko było to możliwe chodziliśmy z plecakiem od 6-ciu aż do 12-tu godzin dziennie.

IMG_4523

Te setki godzin marszu – przez w sumie ok. 1500 km – i podziwiania majestatycznych a zarazem bajkowych łańcuchów górskich w różnych odsłonach pogodowych pozwoliło nam jeszcze lepiej poznać piękno dzikiej przyrody…

 Nocowaliśmy w ok. 140-tu miejscach na Świecie, z czego często w niedużym namiocie        (o pow. 2m2, wys. max. ok. 1,5m), w którym spędziliśmy w sumie ok. 4-ry miesiące.

mapa_1

Po raz kolejny przekonaliśmy się, ze im mniej tych rzeczy materialnych w plecaku tym łatwiej się go nosi i tym przyjemniej wędruje się przez życie i Świat…

Wróciliśmy cali, zdrowi i szczęśliwi do Europy po dokładnie 275+1 dniach najwspanialszej podróży, a utęskniona rodzina doczekała się naszego szczęśliwego powrotu. Taki powrót to również wspaniale przeżycie zważając na to ze przemieszczaliśmy się ciągle w kierunku wschodnim…

Po kilku miesiącach możemy powiedzieć także ze powrót do pracy jest także przyjemny i bezbolesny. Witają nas koledzy i czeka na nas stare biureczko z fotelikiem no i cala masa projektów do wykonania…

No, ale za to wspomnienia, krajobrazy, przeżycia, kultury i ludzie, jakich spotkaliśmy pozostaną nam w pamięci na cale życie i nikt nam już tego nie zabierze… 🙂

A oto lista krajów i terytoriów odwiedzonych w czasie podróży dookoła Świata:

Anglia: 3+2 = 5 dni

Singapur: 4+3+3 = 10 dni

Bali: 14 dni

Jawa: 3 dni

Tajlandia: 17 dni

Australia: 54 dni

Nowa Zelandia: 71 dni

Chile: 35 dni

Peru: 4+3 = 7 dni

USA: 3+5 = 8 dni

Bahamy: 8 dni

Brazylia: 3 dni

Argentyna: ok. 15 dni

Maroko: 9 dni

Włochy/Watykan: 3 dni

Opublikowano Afryka, Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Andy, Argentyna, Australia, Azja, Bahamy, Bali, Brazylia, Chile, Europa, Góry, Indonezja, Jawa, Karaiby, Londyn, Maroko, Nowa Zelandia, Ocean Indyjski, Pacyfik, Patagonia, Peru, Plaże, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Pustynie, Sahara, Singapur, Tajlandia, USA, Watykan, Wodospady Iguazu, Włochy | 4 Komentarze

Do Rzymu! “Wszystkie drogi prowadza do Rzymu” – nasz ostatni przystanek w Podróży dookoła Świata…

aa_Papa_4

Ojciec Święty Franciszek na Placu Św. Piotra błogosławi pielgrzymów

Z Maroka do Rzymu…

a4

Fragment starożytnej drogi w Rzymie

Po ciekawych 11 dniach w egzotycznym Maroku lądujemy w Rzymie. Nareszcie wracamy po wielu miesiącach podróżowania po Świecie do Europy na dobre. Stęskniliśmy się bardzo za naszym “Starym kontynentem” i aby szybciej przesiąknąć na nowo naszą kulturą rozpoczynamy od odwiedzenia Rzymu – źródła i centrum europejskiej cywilizacji…

Zaraz po wylądowaniu na włoskiej ziemi wszystko już jest takie nasze, “swojskie”, normalne. Nie ma już żadnych kolejek do kontroli paszportów, żadnych dziwnych deklaracji (wypisanych robaczkami) do wypełnienia, ani innych problemów. Jesteśmy u siebie i nie trzeba obawiać się żadnych dziwacznych czy egzotycznych “praw” krajów 3-ciego Świata…

Rzym okazuje się całkiem czystym i cichym miastem w porównaniu z Azją, Ameryką Południową czy Afryką

a5

Ulice Rzymu oprócz swojego historyczno-zabytkowego uroku ukazują się nam, jako niezwykle uporządkowane i czyste. Okazuje się, ze miasta europejskie są starannie wysprzątane i schludne na tle całego Świata (zwłaszcza na tle Afryki, Ameryki Południowej i znacznej części Azji) … Dziwne wcześniej jakoś tego nie zauważaliśmy.  Kiedy jechaliśmy do Rzymu z Norwegii to odbieraliśmy to miasto zupełnie inaczej. Teraz nie przeszkadzają nam samochody czy skutery na ulicach. Halas wydaje się niewielki w porównaniu z Azją, gdzie skutery królują na drogach. Wielokrotnie nie mogliśmy patrzeć jak wszyscy jeżdżą tam bez kasków nawet z małymi dziećmi.

Koloseum oraz Plac Świętego Piotra o zmroku

Przylatujemy wieczorem i mimo zmęczenia robimy mały spacer po uliczkach Rzymu. Odwiedzamy Kapitol i podziwiamy Koloseum o zachodzie słońca.

a1

Po zmroku jedziemy jeszcze na Plac Świętego Piotra…polecamy. Nie ma już prawie ludzi, oświetlony Plac wraz Bazylika Świętego Piotra wygląda przepięknie. Można w spokoju oddać się przemyśleniom.

a2

Pod koniec wyprawy zauważyliśmy ze trochę się zmieniliśmy. Lubimy posiedzieć sobie wieczorem z kubkiem herbaty i popatrzeć w gwiazdy. Niepotrzebna jest nam wszechobecna telewizja, która zagłusza myśli.

Następnego dnia w naszym hotelu dostajemy śniadanie do lóżka. Tego jeszcze nie było. Po śniadaniu ruszamy zobaczyć to, czego ostatnim razem nieudało nam się zobaczyć w Rzymie. Mamy tylko ten jeden dzień na zwiedzanie. Jutro planujemy udać się na audiencje do Papieża Franciszka.

Z odwiedzanych miejsc największe wrażenie wywarła na nas Bazylika Loretańska i spacer o zachodzie słońca parkiem aż do Hiszpańskich Schodów. Z parku rozciąga się przepiękna panorama na wieczne miasto.

a3

Środowa Audiencja Generalna w Watykanie – ten ostatni i najwspanialszy dzień Podróży…

W środę 17 kwietnia 2013r. wstajemy wcześnie rano i nie możemy uwieżyc, że minęły już całe 9 miesięcy Podróży a to już nasz ostatni dzien. Na szczęście samolot odlatuje dopiero wieczorem i pozostały nam jeszcze tych kilka cennych godzin. Ruszamy skoro świt na upragnione spotkanie z nowym Papieżem Franciszkiem…

Już po wyjściu z metra widzimy tłumy ludzi zmierzające w kierunku Placu Świętego Piotra, na którym odbędzie się Audiencja. Szybko wyprzedzamy kilka grupek i znajdujemy dogodne miejsce, z którego dosyć dobrze widać Ołtarz przez Bazylika św. Piotra, aby lepiej zrozumieć przeslania Biskupa Rzymu. Można też złapać nawet niezłe ujęcia…

Ku naszej radości tuż przed rozpoczęciem Audiencji Papież Franciszek przejeżdża dwa razy bardzo blisko nas, wiwatują tłumy, a nam serce rośnie… – Trudno opisać te wrażenia, ale to dla nas taka duchowa odnowa… Tak nasze życie ma sens… To takie naładowanie akumulatorów na następne 10 lat…

aa_Papa_8

Treść Audiencji jest tłumaczona także na jeżyk polski, a na koniec Papież tradycyjnie nas błogosławi. Na koniec Audiencji i na koniec Naszej Podróży!

O tak warto było wyjechać w tą wspaniałą Podróż!

Zwiedzamy jeszcze później dokładnie Bazylikę św. Piotra by po paru godzinach wylecieć z Wiecznego Miasta w kierunku… rodzinnego Gdańska.

Lądujemy szczęśliwie w Polsce 17 kwietnia ok. godz. 23.30 witamy się z czekającą na nas utęsknioną rodziną. Wszyscy jesteśmy cali szczęśliwi, że dotarliśmy do domu z tej Wielkiej i długiej Podróży dookoła Świata!

Udało się! Jesteśmy już w domu, wśród najbliższych cali i zdrowi!

             Zwiedziliśmy 15 krajów na 6-ciu kontynentach, przebyliśmy wiele tysięcy km przez całe 360 stopni wokół osi Kuli Ziemskiej ciągu ostatnich         9-ciu miesięcy… Przepełnieni wrażeniami po wielu przygodach – które często przewijają się nam przed oczami – czujemy, że spełniło się nasze               Wielkie Marzenie…

 

Opublikowano Europa, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Watykan, Włochy | Otagowano , | 5 Komentarzy

Sahara, góry Atlas i Atlantyk, czyli odwiedzamy to, co najpiękniejsze w Maroku

Ania_2

Po kilku dniach w Marrakeszu, odespaniu jetlag’u (różnicy czasu) i spróbowaniu już chyba wszystkich możliwych dan kuchni marokańskiej postanawiamy odetchnąć trochę od zgiełku wielkiego miasta i wyruszamy na Saharę.

Jesteśmy bardzo ciekawi, jakie wrażenie wywrze na nas największa pustynia Świata. Udaje nam się znaleźć tanią trzydniową wycieczkę na wielbłądach po pustyni. Będziemy spać w namiotach z Berberami wiec może uda nam się poznać ich kulturę. Trochę obawiamy się jazdy na wielbłądach, bo po Mongolii wiemy ze jazda na nich wcale nie należy do przyjemności. Jednak w tym przypadku milo się rozczarowaliśmy. Jednogarbne wielbłądy saharyjskie w porównaniu do swoich dwugarbnych kolegów z Mongolii są o wiele spokojniejsze. Nie plują, nie próbują cię ugryźć i nie wierzgają :).  Powoli wspinają się na piaszczyste wydmy a my z ich grzbietu podziwiamy przepiękne piaszczyste krajobrazy, ale zacznijmy od początku.

IMG_9645

Wyruszamy z samego rana busem z innymi turystami z Marrakeszu. Dzisiaj mamy przejechać przez najwyżej położoną przelecz w górach Atlas na wysokości 2092m. Trochę boimy się o widoki, bo jak wstaliśmy to Marrakesz spowijała gęsta mgła. Na szczęście zanim dojeżdżamy do gór mgła znika i możemy bez przeszkód podziwiać wspaniale ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego. Najwyższy szczyt tych gór Mount Toubkal ma wysokość 4167m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Afryki północnej. Planowaliśmy kilkudniowy trekking po tych pięknych okolicach, ale niestety tutaj trwa jeszcze zima i najwyżej moglibyśmy pojeździć sobie na nartach.

Widok z przeleczy jest naprawdę niesamowity…

IMG_9358

Po drodze dojeżdżamy do miasteczka, w którym kręcono większość filmów o pustyni. Jest to 11-sto wieczne miasteczko z domami zbudowanymi z gliny. To tutaj powoli zaczyna się Sahara.

IMG_9405

Po emocjonującym dniu przepełnionym przepięknymi widokami dojeżdżamy na noc do oazy. Jutro już będziemy spać w Berbejskich namiotach na Saharze.

Przy kolacji wymieniamy się informacjami, kto ile zapłacił za wycieczkę. Okazuje się ze każdy inna cenę. Najwięcej zapłacili Francuzi hihihihi :), potem Amerykanie, Włoch, (którzy mówi ze nawet ostro się targował). My zajęliśmy drugie miejsce. Niedużo mniej od nas zapłacili tylko Kanadyjczycy.

Z samego rana gospodarz, u którego spaliśmy oprowadza nas po oazie. Z duma zaprowadza nas nad rzekę i mówi: Patrzcie ta rzeka płynie tutaj cały rok!!! · 

Pokazuje nam tez ogród i jest bardzo dumny ze tyle ma w nim owoców i warzyw, Dla ludzi pustyni piękna i egzotyczna nie jest pustynia. To dla nich codzienność. Oni piękno znajdują w zieleni oazy. My zaś bardziej ciekawi jesteśmy piaszczystych wydm niż zieleni ogrodu :).

Na szczęście po lunch‘u wyruszamy w końcu w kierunku miejscowości Erg Chebbi skąd kontynuujemy naszą podróż już na wielbłądach przez piaszczyste wydmy do namiotów Nomadów. Zbliżamy się też do granicy z Algierią.

IMG_9587Z wyższych wydm widać już granice oddaloną o jakieś 25km. Po dwóch godzinach maszerując wraz z zachodzącym słońcem dochodzimy do obozowiska. Zachodzące słonce przepięknie oświetla piaszczyste wydmy a nasza karawana w jego blasku wygląda magicznie. Cieszymy się, że jeszcze na koniec Podróży udało nami się zobaczyć cos tak pięknego, co na pewno zostanie nam w pamięci przez lata…

IMG_9621

IMG_9577

Z zadumy wyrywa nas narzekający glos Francuzki, która zobaczyła obozowisko Nomadów: Dlaczego tu nie ma hotelu, ja wcale nie mam zamiaru tu spać w jakimś obskurnym namiocie!….Gdzie jest prysznic?… hehe (prysznic na pustyni)…Cóż dla nas taki nocleg to raj na ziemi, (to co «tygrysy» lubią najbardziej) :). Rozgwieżdżone niebo, pustynny wiatr tylko tak można naprawdę poczuć klimat tego miejsca…

IMG_9727

Berberowie okazują się być bardzo gościnni, częstują nas miętową herbatą a po kolacji możemy posłuchać ich muzyki i nawet sami wziąć udział w koncercie. Czujemy się trochę jak w Mongolii i bardzo nas to cieszy. Tych nomadzko-pustynnych klimatów trochę brakowało nam w naszej podróży.

IMG_9703

Cieszymy się wiec ostatnimi chwilami… Już niedługo pustynia będzie bardzo odległym wspomnieniem w śnieżnej Norwegii.

Po powrocie do Marrakeszu jedziemy jeszcze na kilka krótkich wycieczek po okolicy, chodzimy trochę po niższych partiach górskich Atlasu.

aa_1

Jedziemy też nad Atlantyk zobaczyć go z przeciwnej strony niż z wysp Bahama.

aa_1

Wszystkie trzy Oceany widzieliśmy z obu przeciwnych stron. Największe wrażenie wywarł na nas jednak Pacyfik z ogromnymi pływami i przepięknymi zachodami słońca. Pacyfik to jednak król oceanów, a w jego ogromnych falach nie jest wcale łatwo się wykapać…

Opublikowano Afryka, Atlantyk, Góry, Maroko, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Pustynie, Sahara | Otagowano , | 2 Komentarze

Marrakesz in Maroko, czyli lądujemy w Afryce – nasz 6-ty kontynent podczas Podróży dookoła Świata !

babki

Glowny plac Jemen El Fna w Marrakeszu

Po 10 ekscytujących tygodniach w Ameryce Południowej, ciepłych i słonecznych Świętach Wielkanocnych w Buenos Aires – czyli w argentyńskich Wadowicach 🙂 – odlatujemy w kierunku Europy – do Londynu. Lot jest bardzo długi i trwa aż 13,5 godziny non-stop. Siedzenia w samolocie Boeing 777-300 są wyjątkowo niewygodne, nad Brazylia mamy duże turbulencje we wszystkich kierunkach i chociaż lecimy przez noc nie udaje się nawet zmrużyć oka… Na szczęście po kilkunastu godzinach lądujemy szczęśliwie w Londynie. Uff Londyn, Europa to już właściwie nasz dom, czujemy się jak u siebie. Wracamy do Europy tylko na 1 dzień po 8,5 miesiącach Podróży. Chociaż nasza wspaniała Podróż jeszcze się nie kończy to…

Zamykamy nasza Wielka Pętle dookoła Świata!

Startowaliśmy z Londynu w kierunku południowo-wschodnim by po miesiącach Podróży przez Azje, Australie, Nowa Zelandie, Amerykę Płd., Amerykę Płn., wyladowac ponownie w Londynie lecac z kierunku poludniowo-zachodniego! Mamy teraz pewność, ze…

Ziemia jest okrągła! 🙂

Chociaż zamknęliśmy już nasze okrążenie kuli Ziemskiej i podróżowaliśmy po 5-ciu kontynentach to (jak nadmieniliśmy) jeszcze nie koniec. Pora na ostatni – poza Antarktyda – 6-ty kontynent, nadszedł czas na…

Afrykę – «Afryka dzika dawno odkryta…» nucimy nieraz pod nosem

Po mroźnym dniu spędzonym w czasie transportu pomiędzy lotniskami Londynu i nocy w angielskiej klimatyczne wioseczce przy lotnisku Stamsed wylatujemy w kierunku…

Marrakeszu – największego miasta Maroka

Lądujemy z niewielkim opóźnieniem by postawić nasze stopy na 6-tym kontynencie w czasie Podróży!

IMG_9132

Marrakesz i Maroko to już zupełnie inna, nowa bajka. Poznajemy nowy niezwykle ciekawy świat pod niemal każdym względem.

Najpiękniejsza na Świecie jest właśnie ta wspaniała różnorodność. Dlatego podróżowanie nigdy nie będzie ani nudne, ani monotonne 🙂

IMG_9265

miejscowy targ

Woz

IMG_9123

Kuskus z warzywami i wolowina

Marrakesz oczarowuje nas od pierwszego wejrzenia. Już od pierwszej godziny czujemy ze wylądowaliśmy na innym kontynencie. Zmęczeni po kilkugodzinnym locie, ciągle odczuwając skutki jet-lagu przedzieramy się przez główny plac Marrakeszu Jamal-El-Fna w poszukiwaniu naszego hoteliku. Plac tętni życiem, można tu znaleźć dosłownie wszystko. Od zaklinaczy wężów, treserów małp, wróżbitów, miejscowych grajków po uliczne jadłodajnie i liczne kramiki. Wrażeń mamy aż za dużo.

IMG_9281

stragan

Moze orzeszka albo daktylka 🙂

oliwki

Ktos ma ochote na oliwke? 🙂 

Chętnie odpoczęlibyśmy sobie w jakimś spokojnym miejscu :). Znajdujemy w końcu nasz hotelik, na szczęście schowany jest w cichej uliczce, co pozwala nam trochę odpocząć po podróży pełnej wrażeń. W końcu niezbyt czesto jest się na trzech kontynentach w ciągu trzech dni podróży. My z Ameryki Południowej wylądowaliśmy w zimowym Londynie (śnieg w Londynie w kwietniu to już «lekka» przesada) zeby następnego dnia przenieść się do cieplego klimatu Afryki.

IMG_9231

Drzewka cytrusowe pod palmami

Opublikowano Afryka, Maroko, Marrakesz, Podróż Dookoła Świata 2012/13 | Otagowano , | 3 Komentarze

Wesołych Świąt Wielkanocnych

Slide1

Slide2

Opublikowano Ameryka Południowa, Argentyna, Chile, Peru, Podróż Dookoła Świata 2012/13 | Otagowano , | Dodaj komentarz

Peru, Brazylia i Argentyna – szybka zmiana światów po wakacjach w USA i Bahamach – ostatnie tygodnie w Ameryce Południowej

Uten navn

Uten navn_l

Pokaz tańców konnych w Peru

Z Grand Bahama do USA

Po ośmiu dniach wypoczynku na plażach Grand Bahama wracamy promem wycieczkowym Bahama Celebration na Florydę. Tym razem chcemy zobaczyć takie bardziej typowe USA, (czyli już nie Miami Beach) i nocujemy w Lake Worth niedaleko plaży. Wypoczywają tutaj bardziej statystyczni Amerykanie. Niestety wrażenia z pobytu w tym typowym USA okazują się dużo gorsze od tamtych z Miami Beach, które okazuje się być tą amerykańską perełką.

aIMG_9496

USA – tu wszystko kreci się wokół kasy – Casino i restauracje przy plaży na Florydzie

aIMG_9478

Pelikan przy plazy nad Atlantykiem

Czujemy się trochę nieswojo, kiedy idąc ulicą po miasteczku jesteśmy praktycznie jedyni, którzy idą chodnikiem. Wszyscy jeżdżą tutaj samochodami dziwnie się na nas patrząc przez szyby. Nie jesteśmy pewni czy dobrze robimy czy to do końca jest bezpieczne wiedząc ze w tym stanie prawo do posiadania broni jest bardzo liberalne… Poza tym spędzamy sporo czasu na plaży i uderza nas to, ze spotykamy tak wielu Amerykanów z olbrzymią nadwagą (nawet ponad 130-150 kg). Średnio co ok. trzeci z nich jest aż tak chorobliwie otyły… Jeszcze nigdzie nie spotkaliśmy tak otyłego społeczeństwa… Ponadto mamy wrażenie ze wszystko tutaj «kreci się wokół kasy i samochodu». Jedzenie w przeciwieństwie do Miami Beach i Bahamów jest o wiele gorsze, jakby zmodyfikowane i niesmaczne. Poznajemy wiec świat plastikowego jedzenia i plastikowych ludzi. Wielu napotkanych Amerykanów robią na nas wrażenie bardzo niedouczonych, a jednocześnie przemądrzałych ludzi, bezwzględnie przeświadczonych o swojej racji. Ten taki ich pewny i nadęty ton jest mocno denerwujący… Europejczycy (nie wliczając Rosjan) są jednak dużo skromniejsi… Spędzamy, więc w tym światku jedynie 3 dni by z radością powrócić do tego normalniejszego i bliższego nam świata, czyli do…

Ameryki Południowej! 🙂 Zaczynamy od Peru 🙂!

Po blisko sześciu godzinach lotu z Miami lądujemy w Limie. Musimy przyznać ze stęskniliśmy się za Ameryka Południową, która bardziej przypomina nam Polskę niż USA. Można dobrze zjeść, przejechać się autobusem z miejscowymi i pogadać na ciekawe tematy. Przed przyjazdem do USA wydawało się nam ze Stany czy Australia są do siebie bardzo podobne. Nic z tych rzeczy. Australia jest zupełnie inna i możemy ją polecić każdemu, ale USA niekoniecznie…

Dlatego dobrze jest podróżować i samemu wyrabiać sobie pogląd na świat. Zamiast oglądać ogłupiającą telewizje lub czytać brukowce czy pseudoinformacje gazety.

Podczas ponad 8-miu miesięcy naszej Podróży jesteśmy praktycznie wolni od natłoku wbijanych na siłę do głowy „arcyważnych” informacji („rewelacji”) czy idiotycznych reklam. Dzięki temu oraz dzięki poznawaniu najpiękniejszych zakątków Świata, przebywaniu przez kilka miesięcy sam na sam z piękną i dziką przyrodą czujemy się dużo lepiej i spokojniej… Polecamy!

Cieszymy się teraz z naszych ostatnich tygodni w Ameryce Południowej. Mamy dosyć napięty plan. Na początek zwiedzamy stolice Peru po raz drugi. Lima okazuje się być bardzo dużym miastem, bo liczącym aż 10 mln mieszkańców. Zwiedzamy w centrum wielka i majestatyczna Katedrę.

IMG_8857

Przy Katedrze znajduje się Pałac Prezydencki gdzie urzęduje i mieszka Prezydent. Obecna głowa państwa uważa, że w Peru jest «bardzo bezpiecznie», ale sama chowa się za wysokim i gęstym płotem. Oczywiście uzbrojone «po zęby» wojsko ciągle chroni Pana Prezydenta.

IMG_8862

Za płotem defilada przy Pałacu Prezydenckim – trudno ja zobaczyć zza gęstego i wysokiego płotu…

Podobnie jest z bankami, przed każdym wejściem stoi policjant w kamizelce kuloodpornej z bronią.

Są różne dzielnice Limy, na jednych pełno jest policji na innych policji nie ma w ogóle. Staramy się nie zapuszczać w nieturystyczne miejsca. W Limie jest jak to mówią znawcy «bardzo bezpiecznie», ale trzeba bardzo uważać :). Zwiedzamy, więc ją ostrożnie przez 2 dni. Zaczynamy od Starego miasta, które ma w sobie to cos. Przy okazji jesteśmy świadkami procesji drogi krzyżowej, Peruwiańczycy przygotowują się już do Wielkanocy.

IMG_8886

Przygotowania do procesji Świąt Wielkanocnych w Peru

Jedziemy również kilkanaście kilometrów za Limę zobaczyć ruiny inkaskich piramid. W trakcie tej podroży przejeżdżamy przez biedniejsze dzielnice miasta. Różnica miedzy bogatymi a biednymi jest ogromna. Na przedmieściach Limy ludzie żyją bez elektryczności i bieżącej wody w ledwo skleconych chatkach. Cóż codziennie przybywają tu nowi Peruwiańczycy z biedniejszych regionów kraju. Peru nie jest najłatwiejszym krajem do życia. Coroczne ulewne deszcze niszczą mosty, drogi, domy. Nic wiec dziwnego, że to Lima, gdzie panuje umiarkowany przyjazny klimat, jawi się niektórym, jako raj czy ziemia obiecana. Już teraz w stolicy mieszka ok. 30% całej populacji kraju i ta liczba ciągle rośnie.

IMG_8689

Przejazd przez przedmiescia Limy…

IMG_8672

Wybrzeze Pacyfiku…

Po paru dniach spędzonych w stolicy Peru lecimy do…

Iguazu Falls – jeden z najpiękniejszych wodospadów na Świecie.

bIMG_9657

To są jednocześnie jedne z największych wodospadów Świata. To prawdziwe kolosy! Z progów rozlewającej się na szerokość 4 km rzeki Iguazu spada 140 mln ton wody na godzinę!

To aż 7 razy więcej przepustowości wody niż w Niagarze!  

Poza tym Niagara to tylko trzy wodospady, z których największy ma 50 m wysokości.

Iguazu składa się z około 270 wodospadów, a których największy Garganta del Diablo ma 80m wysokości, wiec jest, co podziwiać.

Wodospady znajdują się na pograniczu Brazylii i Argentyny. Zaczynamy wycieczkę od brazylijskiej strony i spędzamy w tym kraju cale 3 dni.

IMG_9619

IMG_9662

Następnie odwiedzamy stronę argentyńska wodospadu Iguazu, która robią na nas jeszcze lepsze wrażenie. Z tej perspektywy można bliżej zobaczyć i poczuć ogrom wodospadów. Jednocześnie przejść przez tropikalna rzekę i zobaczyć kawałek prawdziwej dżungli.

IMG_9791

Wodospady Iguazu to naprawdę cos wspaniałego! Zostały zresztą wpisane na listę 7 nowych cudów Świata. Lot z Limy do Iguazu Falls trwał ponad 4 godziny, ale teraz już wiemy, ze na prawdę warto było tu przylecieć…

IMG_9888

IMG_9967

Opublikowano Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Argentyna, Atlantyk, Brazylia, Pacyfik, Peru, Plaże, Podróż Dookoła Świata 2012/13, USA, Wodospady Iguazu | Otagowano , , | Dodaj komentarz

Bahamy raj nie tylko podatkowy

IMG_9400

Zdjecie z cyklu : To miejsce czeka na Ciebie 🙂

Po 7,5 miesiącach wyczerpującej podróży przez 5 kontynentów decydujemy ze czas odpocząć. Wielokilometrowe podróże lokalnymi środkami transportu przez Azje, australijska głusze, nowozelandzkie fiordy, argentyńska pampę, chilijska Patagonie i Altiplano trochę nas zmęczyły. To fakt, że lubimy tak właśnie podróżować, ale czas na zmianę. Chcemy pojechać na jakaś stosunkowo mała wyspę na Bahamach żeby było blisko do plaży i oceanu. Wybór padł na wyspę Wielka Bahama trzecia pod względem wielkości wysp Bahamy. Ma ona stosunkowo podłużny kształt, co gwarantuje rozlegle plaże, do których nie będzie daleko.

IMG_9213

Plaże na Grand Bahama

Wybór okazuje się trafny 🙂. Na Grand Bahama nie ma wielkich miast ani wieżowców. Jest za to wiele plaż i nie ma zbyt wielu turystów. Chyba, dlatego że na innych wyspach sieć hoteli jest bardziej rozwinięta. Tutaj widać, że można wiele jeszcze poprawić i że ta wyspa może być bardziej popularna w przyszłości. Teraz jest chyba trochę niedoceniana. Ale nam to pasuje. Niewysokie ceny, jak na Karaiby sprawiają, że możemy cieszyć się długim wypoczynkiem w raju.

IMG_9273

Woda cieplejsza niż w Miami 🙂

IMG_9288

Obowiazkowe dlugie spodenki do kapieli

Co prawda nie ma tutaj typowych atrakcji turystycznych jak parki rozrywki czy ogromne baseny, sklepy..itp. W internecie znaleźliśmy opinie, że po jednym dniu można się tutaj nudzić. Hm…My na pewno się nie nudzimy. Fajnie jest tak o niczym nie myśleć i spacerować brzegiem Atlantyku, w wolnych chwilach ponurkować czy zajadać się miejscowym jedzeniem. Na tej wyprawie spróbowaliśmy już chyba tony rożnego jedzenia. Czasem nasze żołądki maja już może dosyć tej różnorodności i chciałyby może trochę powrotu do monotonii :).

IMG_9225

IMG_9310

Kokosowe specjaly

Na Bahamach lokalnymi specjałami są kanapki smażone w jajku z dodatkiem kokosa na śniadanie. Na obiad owoce morza (kraby, kalmary, ośmiornice…) Smażone w mące kukurydzianej. Nie możemy jakoś zrozumieć Amerykanów, którzy ciągle jedzą tutaj hamburgery albo steki oczywiście z frytkami.

Na razie zaś próbujemy się nie nudzić i doceniać urok nic nie robienia. Po kilku dniach przyzwyczajamy się do leniwego tempa życia na Bahamach. Bedzie nam brakowało tych chwil podczas codziennego życia w ciągłym biegu i to jeszcze w kraju gdzie zima trwa cale 5 miesięcy w roku. A jeżeli chcemy wyjść z domu trzeba czasem zakładać raki i smarować się kremem na silny mróz.

IMG_9317

Zima w marcu na Bahamach

Uten navn

Zima w marcu w Norwegii

No cóż ma to jednak swoje plusy. Musimy przyznać ze Norwegia dobrze przygotowuje do podróży dookoła świata. Na Emigracji uczymy się zaradności, bo przecież w Norwegii nie jesteśmy u siebie i wszystko jest inaczej niż w Polsce. Poza tym to kraj dla ludzi lubiących przyrodę, wycieczki w plenerze, góry i narty. Bez tego można się w Norwegii zanudzić na śmierć. Chętnie wiec wrócimy do krainy Wikingów (już za niecałe 2 miesiące) by móc dalej poznawać kolejne dzikie zakątki tego pięknego kraju.

IMG_9354

Pozdrawiamy z Bahamów

Opublikowano Ameryka Północna, Atlantyk, Bahamy, Karaiby, Plaże, Podróż Dookoła Świata 2012/13 | Otagowano , | 4 Komentarze

«Ekstremalna» wyprawa śladami karaibskich piratów z Miami Beach na Bahamy

IMG_8928

Słynna Miami Beach zimą, w Nowym Jorku śnieżyce. Wolimy zimę na Florydzie 🙂

Z żalem opuszczamy Peru i po pięciu godzinach lotu z Limy lądujemy w Miami. Ameryka Północna to już nasz piąty kontynent w czasie podróży. Podróże lotnicze maja to do siebie ze zbyt szybko można się przemieścić z jednego miejsca do drugiego. Wynikiem tego może zbyt duży szok klimatyczny lub kulturowy. Podobnie jest z nami. Przez pierwszych kilka godzin nie możemy uwierzyć ze tak bardzo zmieniliśmy światy i z bardzo indiansko-latynowskiego Peru znaleźliśmy się w ojczyźnie hamburgerów i «przebrzydłego» kapitalizmu :). Różnica miedzy obu Amerykami jest ogromna. Miami Beach to bardzo czyste i bogate miasto.

IMG_9029

Wzbudzamy jednak tutaj ogromne zainteresowanie…

A dokładnie nasze plecaki z przytroczonymi karimatami. Wszyscy nas zaczepiają pytają się czy jesteśmy turystami, chcą nam pomoc znaleźć drogę i strasznie się dziwią. Jakby nigdy w zżyciu nie widzieli turysty. Uświadamiamy sobie jednak ze w Stanach ludzie maja tylko średnio po 2 tygodnie urlopu w roku. Wiec pewnie nie chce im się w tym czasie jeździć autobusem czy łazić z plecakiem. Biorą taksówki, samoloty i wakacje spędzają w drogich kurortach. Można wiec powiedzieć ze w Stanach model podróżnika, jaki spotyka się w Azji czy Ameryce Pled nie jest zbyt popularny. Staramy się nie chwalić ze jesteśmy na 9 miesięcznej wyprawie dookoła świata, bo tutaj i tak nikt by nie uwierzył. Amerykanie przyzwyczajeni do luksusu dużo wydają nawet w czasie krótkich wakacji i według nich jak ktoś podróżuje 9 m-cy to musi być, co najmniej milionerem.

Ogólnie widać ze wszyscy są tutaj strasznie zapracowani i nerwowi. Według nas dwu tygodniowy urlop to straszne okrucieństwo.

W Miami Beach spędzamy pracowity dzień na zwiedzaniu. Mamy tylko jeden dzień żeby poznać miasto. Niestety mieliśmy pecha i trafiliśmy na Spring Break w Stanach. Ceny hoteli i hosteli w Miami wzrosły w tym czasie dwu albo trzy krotnie. My na szczęście zabukowaliśmy sobie wcześniej dwa noclegi po starej cenie. Dzięki temu, chociaż trochę zwiedzimy miasto «Policjantów z Miami». Potem uciekamy stad na Bahamy gdzie udało nam się znaleźć niedrogie noclegi.

IMG_8921

Policjanci z Miami 🙂

Plaże w Miami i ocean powalają nas na kolana.

To chyba jedne z najładniejszych plaż na świecie. Biały piasek, turkusowa przejrzysta woda i zagłówki na horyzoncie. Obiecujemy sobie ze kiedyś tu wrócimy z własnym jachtem. To miejsce jest wprost wymarzone dla żeglarzy, można tu żeglować miesiącami po okolicznych karaibskich wyspach, których jest ponad 300. Po prostu raj.

Uten navn

Grzesiu znowu skacze 🙂

Wylegujemy się wiec na plaży i łapiemy trochę słońca. Przyda nam się w czasie zimowych miesięcy w Norwegii.

IMG_8934

One year gap is great 🙂

Potem bez konkretnego planu zwiedzamy miasto, odwiedzamy kilka parków, podziwiamy amerykańskie drapacze chmur.

IMG_9066

Centrum Miami

IMG_9064

Główny zabytek Miami Beach – Synagoga

Próbujemy tez amerykańskiego jedzenia w czasie happy hours :). O dziwo bardzo nam smakuje, a wszyscy tak krytykowali amerykańskie jedzenie. Na kolacje sami przyrządzamy spaghetti z krabami plus argentyńskie wino z Mendozy i smakuje wyśmienicie.

Uczymy się tez nowego angielskiego. W Australii zajęta toaleta była engaged, tutaj jest busy. Nikt nie rozumie jak mówimy occupied hehe :). Toaleta to tez «restroom» a nie «toilet». Pyzatym można się w Miami dogadać po hiszpańsku, prawie wszyscy mowa tutaj w tym jezyku. Dużo jest emigrantów z Kuby czy Ameryki Pld wiec nawet amerykanie uczą się hiszpańskiego.

Następnego dnia zegnamy się z Miami Beach i bierzemy pociąg do West Palm Beach skąd mamy prom na Bahamy. Transport publiczny jest dosyć tani w Stanach i całkiem dobrze rozwinięty. Za kilkugodzinna jazdę pociągiem zapłaciliśmy tylko kilka dolarów.

IMG_9087

West Palm Beach, trochę tu jachtów 🙂

Łapiemy wiec nasz prom i odpływamy na Bahamy. Odpocząć od długich podróżniczych wakacji. Codzienne zmienianie miejsca zamieszkania zrobiło swoje. Potrzebujemy kilku dni odpoczynku od podróżowania. A wiec witajcie Bahamy.

IMG_9114

Zachod slonca i odplywamy na Bahamy

Opublikowano Ameryka Północna, Bahamy, Plaże, Podróż Dookoła Świata 2012/13, USA | Otagowano , | Dodaj komentarz

Pustynne krajobrazy, błękitne laguny i stada flemingów…Atacama podejście drugie tym razem udane

IMG_8484

Ach te przestrzenie na pustyni Atacama, We believe we can fly… 🙂

Po kilkudniowym oczekiwaniu w Iquique wyczytujemy na chilijskiej stronie internetowej ze w końcu naprawili drogę do miejscowości San Pedro de Atacama. Przez tych kilka dni mieszkańcy byli odcięci od świata. Na szczęście mieli zapasy wody i jedzenia. Od nowopoznanych podróżników dowiadujemy się ze hostel prowadzony przez parę ze Słowenii w San Pedro ostał się w całkiem dobrym stanie. W przeciwieństwie do miejscowych para ta zbudowała hostel odporny na deszcz. Miejscowi raczej nie spodziewali się ze będzie padać i cześć hoteli nie ma nawet normalnych dachów.

Przez tych kilka dni staliśmy się tez ekspertami, jeśli chodzi o chilijskie informacyjne strony internetowe. Dzięki temu wiemy lepiej, co się dziej w kraju, w którym jesteśmy.

W końcu dojeżdżamy do naszego wyczekiwanego San Pedro. Po drodze możemy podziwiać tymczasowe laguny utworzone przez deszcz, trochę zieleni na najsuchszej pustyni świata. Co nie zdarza się za często.

San Pedro de Atacama robi na nas przyjazne wrażenie. Lubimy małe miasteczka, bo wszędzie jest blisko i można więcej czasu poświecić na bujanie się w hamaku. Tak zdecydowanie odpoczynek po wyczerpującej podroży i wracanie myślami do tego, co już widzieliśmy to ulubiona cześć naszej podroży. Odpoczywamy w hamakach i podziwiamy mocno rozgwieżdżone niebo i zastanawiamy się, co warto tutaj zobaczyć.

IMG_8357

Na początek odwiedzamy Dolinę Księżycową…

Krajobraz rzeczywiście bardzo księżycowy, co zostało wykorzystane przez NASA, które robiło tutaj ważne próby kosmiczne…

Pustynnym krajobrazom dodają magii ośnieżone stożki groźnych wulkanów, czerwień pustynnych skał przyprószoną biała pokrywa solna.

IMG_8008

Dolina ksiezycowa z gory

IMG_8068

Popoludniowy spacerek po „ksiezycu”

Następnie pora na… Dolinę Śmierci

Na szczęście jej nazwa powstała w wyniku błędu tłumaczenia. Została odkryta i zbadana przez belgijskiego księdza, który nazwał ja, jako Dolina Marsowa, ze względu na jej podobieństwo z krajobrazami marsowymi, wyraz dosyć podobny do hiszpańskiego «muerte» (śmierć) – i przez nieporozumienie pozostała nazwa Dolina Śmierci.

Dominują liczne odcienie czerwieni podobnie jak na Marsie

IMG_7964

A tak wyglada Mars czyli Dolina Smierci, w oddali pasmo wulkanow i granica z Boliwia 

Oglądamy także po raz pierwszy flamingi na Laguna Chaxa

Na tle wysokich wulkanicznych szczytów, przekraczających nawet 6000 m n.p.m.

Uten navn

Flemingi szukajace krewetek

Spacer przy Lagunie Miniques oraz Miscanty

Później podjeżdżamy na wysokość 4300 m n.p.m. by podziwiać przepiękne turkusowo- błękitne laguny Miniques i Miscanty otoczone wulkanami. Są jedyne w swoim rodzaju, rozlewające się u podnóży gór stanowią duże urozmaicenie pustynnego krajobrazu.

IMG_8326

Laguna Miscanty na wysokosci 4300m

IMG_8267

IMG_8302

Wulkanów jest tutaj aż ok., 70 z czego 5 aktywnych.

Następnego dnia odwiedzamy Lagunę Cejar z zawartością ok. 40% soli

Kąpiel w słonej lagunie to głownie przypomnienie prawa Archimedesa: «Na ciało zanurzone w cieczy działa silą się wyporu, skierowana pionowo do góry, która jest równoważna ciężarowi cieczy wypartej przez to ciało».

Mocno słona woda to duża gęstość, większa od gęstości ciała człowieka, wiec swobodnie można utrzymywać się na powierzchni wody…

Wychodząc z wody sól wytraca się mocno na skórze, wiec potrzebna jest kolejna przyjemna kąpiel w niesłonej i rześkiej lagunę na Ojos del Salar.

IMG_8477

Do tego pustynny bezkres i góry wulkaniczne na horyzoncie… 🙂

Na końcu jedziemy nad ostatnia lagunę gdzie podziwiamy zachód słońca sącząc chilijskie pisco. Laguna okazuje się być bardzo rozległa i wyjątkowo płytka. Woda sięga jedynie do kostek i możemy spokojnie chodzić (w sandałach) po solnym, skrystalizowanym, szorstkim dnie laguny…

IMG_8495

Pustynie solne na Altiplano… 🙂

Opublikowano Ameryka Południowa, Chile, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Pustynie | Otagowano , | Dodaj komentarz

Północne Chile i plażowy plan B :)

IMG_7836

Kąpiel o zachodzie słońca na plaży Pacyfiku w północnym Chile

Lot z Punto Arenas do Santiago

Po blisko czterech tygodniach podróżowania po rozleglej i przepięknej argentynsko-chilijiskiej Patagonii lecimy w kierunku Santiago. Przed samym lotem w Punto Arenas wieje tak mocno ze sypie piaskiem po czekających na odlot samolotach i szybach lotniska. Prędkość wiatru przekracza 100 km/h, wiec mamy praktycznie sztorm. Trochę strach nawet wejść do samolotu, ale na szczęście przez blisko 3 godziny wstrzymują lądowania i odloty. Po tym czasie wiatr słabnie i odlatujemy w kierunku stolicy Chile…

aa_IMG_7715

Pomnik F. Magellana nad cieśnina Magellana 🙂 w Punto Arenas (południowe Chile)

Zasłużony odpoczynek w Santiago

Po blisko 4-ech godzinach lotu lądujemy w Santiago. Odpoczywamy tutaj kilka dni po wyczerpujących wędrówkach w Patagonii. W Santiago mieszka około 30% populacji całego kraju. Nie jest to zbyt turystyczne miasto, ale dzięki temu można poobserwować jak żyją przeciętni Chilijczycy. Stołujemy się w lokalnych knajpkach i podglądamy jak biegnie życie w stolicy. Przede wszystkim uwielbiamy jedzenie w Santiago. Jest tanie w porównaniu do reszty Chile, bo nienastawione na turystów tylko na zwykłych ludzi i bardzo różnorodne.

aa_IMG_7756

Przed parlamentem Chile

Z Santiago jedziemy na najsuchsza pustynie świata…A przynajmniej tak nam się wydaje

Pogoda pokazuje nam ze niczego nie można być pewnym. Po 23 godzinach jazdy autobusem z Santiago dowiadujemy się za na pustyni Atakama spadł gwałtowny deszcz i niestety droga do miejscowości gdzie chcieliśmy jechać jest czasowo zamknięta. Co za pech?.. Godzinę drogi od celu musimy zrezygnować. Czekamy dwa dni w pobliskiej miejscowości Calama na otwarcie drogi, ale nic się nie zmienia. Codziennie obiecują nam ze jutro otworzą. Postanawiamy nie czekać dłużej. Jedziemy na kilka dni nad Pacyfik a potem zobaczymy. W ten sposób odwiedzamy miejsce, którego w ogóle nie planowaliśmy odwiedzić.

4 dni odpoczynku w Iquique

IMG_7888

Plan B czyli zwiedzamy Iquique

Iquique okazuje się całkiem ładnym miastem z wieloma urokliwymi plażami. W końcu, bo od Australii tak naprawdę nie byliśmy na plaży. Możemy się pokąpać w Oceanie, pojeść owoców tropikalnych tak prawie jak na Bali, wiec nie narzekamy. Wymyślony w pospiechu plan B okazuje się być równie dobrym 🙂

IMG_7801

W miescie troche pusto… gdzie sa wszyscy?

IMG_7812

Niedzielne popoludnie w Iquique

Atakama podejście drugie

Po zastanowieniu dochodzimy do wniosku za szkoda by było nie zobaczyć Atakamy. Miejsca gdzie krzyżują się drogi wielu podróżników. W Internecie na chilijskich stronach znajdujemy informacje ze droga została otwarta, wiec nie ma się, co zastanawiać…Jedziemy. Po kilkunastu godzinach wciąż niedowierzając dojeżdżamy do San Pedro de Atakama.  Deszcz już raczej drugi raz tutaj nie spadnie, biorąc pod uwagę fakt ze w ciągu 40 lat padało tutaj tylko kilka razy. Jadać autobusem podziwiamy tymczasowe laguny na pustyni, spowodowane przez deszcz. W końcu nie każdy ma okazje podziwiać krajobraz najsuchszej pustyni świata zaraz po deszczu :).

aa

Tymczasowa laguna utworzona przez zeszłotygodniowy deszcz na pustyni Atakama

 

Opublikowano Ameryka Południowa, Chile, Plaże, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Pustynie | Otagowano , | Dodaj komentarz