Czoło lodowca Perito Moreno
Wyjeżdżamy autobusem z Bariloche dalej na południe w kierunku El Calafate. Droga jest długa, ponieważ jedziemy aż przez 28 godzin. Po drodze mamy okazje po raz pierwszy obserwować bezkresna argentyńską pampę. Podążamy przez prawdziwe pustkowia zatrzymując się jedynie na krótkie przerwy w nielicznych miejscowościach oddalonych od siebie po kilkaset kilometrów.
Bezkresna pampa niedaleko El Chaten
Mamy okazje na «uporządkowanie w głowach» wielu przygód i wydarzeń, jakie mamy, na co dzień w ciągu ostatnich kilku miesięcy… Po 28-miu godzinach dojeżdżamy pod wieczór (dosyć wymęczeni) do El Calafate.
Znajdujemy zarezerwowany nocleg, potem szybka kolacja, sprawdzamy prognozę pogody i później już zasłużony, lecz niedługi sen w dormitoria.
Wstajemy wcześnie rano, (chociaż jesteśmy niedospani) by podjechać obejrzeć jeden z największych i najbardziej spektakularnych lodowców Świata – Perito Moreno. Wg prognozy mamy jeszcze tylko ten jeden dzień pięknej pogody. Nie ma wiec, na co czekać. Pobudka o 6.15, Śniadanie złożone z kawy z mlekiem i kanapki z «dulce de leche» – to taki argentyńsko-chilijski rarytas (a’la nasza nutella, chociaż smakiem zbliżony do niezbyt słodkiego karmelu). Później transport busikiem by dojechać pod ten ogromy i przepiękny lodowiec w czasie świetnej pogody…
Oblicze lodowca Perito Moreno
Po obejrzeniu lodowca z kilku perspektyw spędzamy jeszcze 2 nocki i dzień spacerując po El Calafate. Później jedziemy w kierunku El Chalten.
Ta miejscowość jest baza wypadowa dla wspinaczy i hike’row na lub pod przepiękne szczyty Patagonii: Cerro Torres i Fitz Roy. To są wspaniale, ale niebezpieczne, bardzo trudne technicznie do zdobycia szczyty. Stanowią wyzwanie dla wielu alpinistów z całego Świata, którzy próbują je zdobyć. Ta sztuka udaje się jedynie bardzo nielicznym – tym najlepszym z najlepszych, którym dopisze także zmienna i kapryśna pogoda podczas wspinaczki…
Widok na Fitz Roy (3359 m n.p.m.)
My (na szczęście) wspinaczami nie jesteśmy i wystarcza nam podziwianie widoków szczytów z niższej perspektywy wędrując spokojnie i po amatorsku dolinkami.
Pierwszy dzień podchodzimy pod sam Fitz Roy. Idziemy powoli, spokojnie, dzięki czemu wycieczka zajmuje nam w sumie prawie 9 godzin.
Kaniony po drodze na Fitz Roy’a
Idziemy szlakiem przez patagoński las, w którym dosyć często natrafiamy na polany, z których widać sterczące strome skaliste szczyty na tle nieco zachmurzonego nieba. Po kilku godzinach dochodzimy do jeziora wulkaniczno-polodowcowego z, nad którego oglądamy stromy szczyt Fitz Roy uroczo skomponowany wśród łańcuchach grani skalnych. Strome wyżłobienia skalne wypełnione są lodowcami, które dodają uroku i kolorystyki górom w wielu ich odcieniach szarości…
Szczyt Fitz Roy widzimy z perpektywy jeziora wulkaniczno-polodowcowego
Drugi dzień poświęcamy na podejdzie pod Cerro Torres. Wycieczka już nieco krótsza, bo trwa jedynie 5-6 godzin, ale jest także bardzo ciekawa. Słonce świeci bardzo mocno, a smarowanie się kremem na słońce o wysokim UV jest niezbędną ochroną. Nakrycie głowy jest również praktycznie obowiązkowe. W Patagonii panują dosyć specyficzne warunki i miejscowi ostrzegają, ze słońce potrafi «palic» nawet 4 razy mocniej niż w Europie. Wypijamy dosyć szybko do po ok. 2 godzinach wędrówki zabrana 1,5 litrowa butelkę wody. Jest upal i ciągle nas podczas marszu mocno «szuszy». Na szczęście można nabierać wodę z niektórych strumieni o przejrzystym kolorze, co bardzo nam pomaga…
Ostatni trzeci dzień to dla nas oglądanie Fitz Roya i Cerro Torres z dystansu. Wchodzimy na pobliskie wzgórza by obejrzeć dolinkę i jej okolice, no i te góry raz jeszcze.
Cerro Torre (3128 m n.p.m.)
Spędzamy w sumie w El Chalten 3 cudowne dni ciesząc się dobra pogoda i podziwiając panoramki niepowtarzalnych scenerii. Mamy dużo szczęścia – taka dobra pogoda to rzadkość. Podobno potrafi tu bardzo mocno wiać i padać przez wiele dni. Cieszymy się, ze po raz kolejny udaje się nam «odkryć» kolejny piękny zakątek Świata…
My z widokiem na szczyt Fitz Roy i zachmurzone Cerro Torre
Po całych 2 tygodniach wędrowania i podróżowania po wspanialej argentyńskiej Patagonii wyjeżdżamy z El Calafate w kierunku przejścia granicznego z Chile. Po przekroczeniu granicy czeka na nas kolejna kilkudniowa wędrówka z plecakiem przez Torres del Peine – urzekające góry samego krańca południowego Chile….