Poznajemy Patagonię, czyli wędrówki po argentyńskich Andach

IMG_6541

Z Chile do Argentyny przez Andy

Wyjeżdżamy autobusem z Puento Mont w Chile w kierunku argentyńskiego i turystycznego Bariloche. Po kilku godzinach dojeżdżamy do granicy chilijsko-argentyńskiej, znajdującej się w wysokich górach, w samym sercu Patagonii. Najpierw zostajemy odprawieni przez chilijska straż graniczna. Po godzinie jazdy krętymi drogami dojeżdżamy w końcu do posterunku argentyńskiej straży granicznej. Uff… Już baliśmy się ze czegoś nie zrozumieliśmy i zapomnieli nam wbić argentyńskiej pieczątki wjazdowej. Nie spodziewaliśmy się ze tzw. pas «ziemi niczyjej» jest tak długi. To jedna z najdłuższych granic, jakie do tej pory przekraczaliśmy.

Jesteśmy w Argentynie, dla Grzesia to już 44 kraj w jego podróżniczym CV. Az nam ślinka cieknie na myśl o argentyńskim asado czy innych specjałów z wołowiny. Lubimy to uczucie, kiedy pierwszy raz wjeżdżamy do kraju, który znamy tylko z opowieści i przewodników. Możemy wtedy na swój sposób poznawać go i odkrywać. Wracając myślami po powrocie Argentyna nie będzie już dla nas czymś anonimowym, ale będzie dla nas czymś bardziej autentycznym i odzywać Beda wspomnienia… Podobnie jak teraz po poł roku podroży fajnie jest wrócić myślami do przygód przeżytych w Azji czy Australii i Nowej Zelandii…

W Bariloche

Po 8-miu godzinach dojeżdżamy do Bariloche i już mamy pierwszy problem. Dworzec autobusowy, chociaż dosyć duży i nowoczesny nie posiada punktu wymiany walut ani bankomatu. Niestety od miasta oddalony jest o jakieś 4 km a bardzo upalna pogoda nie zachęca do wędrówki z plecakiem. Próbujemy zapłacić w chilijskich peso w autobusie, ale niestety ich nie chcą. Pozostaje nam tylko taksówka do centrum i wybranie argentyńskich peso w bankomacie. Na szczęście taksówka jest tylko trochę droższa od autobusu, no i podwozi nam pod sam hostel. Jest naprawdę gorąco jakieś 30 stopni i strasznie sucho, pogoda idealna na popołudniowa sjestę. Tylko ze my jesteśmy okropnie głodni i nie myślimy o odpoczynku. Desperacko szukamy otwartego lokalu z jedzeniem. Prawie wszystko jest zamknięte w czasie sjesty, ale my nie możemy czekać do 21 z obiadem :). Znajdujemy w końcu przytulny lokalik i pierwszy raz próbujemy argentyńskiej wołowiny… Pycha.

Okolice Llao Llao

IMG_6431

Następnego dnia ruszamy na wycieczkę w góry, w okolice Lao Lao. Jest ciągle bardzo ciepło, sporo ponad 30°C, zero chmurek, ostre słonce i bardzo strome podejście. Na szczęście mamy 3 litry wody, które wchłaniamy w ciągu jednej godziny. Dochodzimy do schroniska na wysokości 1300m, z którego roztacza się wspaniała panorama jezior otoczonych górami. Mieliśmy ambitne plany wejścia wyżej, ale rezygnujemy. Widok stad jest piękny, a my jesteśmy trochę padnięci przebywaniem na słońcu. Naśladujemy wiec miejscowych i oddajemy się sjeście…

IMG_6416

Popoludniowa sjesta w urokliwej chatce z widokiem

Wędrówka pod wulkan Monte Tronador 3478 m

Nazajutrz ambitnie jedziemy z plecakami do parku narodowego w pobliżu Bariloche. Chcemy być w górach aż 3 dni, nocować w chatce pod szczytem wulkanu Monte Tronador 3478m na wysokości 2050m. Studiując mapę widzimy ze musi być tam pięknie. Wszędzie gdzie okiem nie sięgnąć andyjskie szczyty i lodowce.

Do Parku Narodowego Nahuel Huapi prowadzi wąska i kreta droga, która pokonujemy jadać terenowym autobusikiem. Dojeżdżamy do Pampa Linda skąd rozpoczyna się nasza wędrówka. Przed wyjściem na szlak każą nam się zarejestrować. Wypytują nas o wszytko czy mamy latarki, apteczkę, śpiwór, kompas, krem na słonce a także o numery ubezpieczenia. Potem bardzo dokładnie tłumaczą nam jak iść zęby się nie zgubić. Dostajemy nawet darmowa mapę. W sumie podoba nam się takie podejście. Czujemy ze nasze bezpieczeństwo nie jest im obojętne. Co prawda idziemy tylko do chatki standardowym szlakiem, nie będziemy się wspinać po pionowych ścianach, ale przezorności nigdy nie za wiele :)…

Początkowo droga prowadzi po płaskim terenie przez las, aby później zamienić się dosyć strome, choć znośne podejście. Największym problemem okazują się chmary ogromnych much i ostre słonce. Na szczęście mamy ze sobą moskitierę, która bardzo się przydaje teraz. Mijamy wielu turystów i nikt z nich moskitiery nie ma. Dostajemy wielokrotne gratulacje z ich ust, a nawet brawa. Wyraźnie zazdroszczą nam naszej ochrony w czasie marszu. Warto zawsze ze sobą cos takiego mieć. Wazy nie więcej jak 50 gram i zajmuje niewiele miejsce w plecaku. Muchy wciąż nad nami latają, ale przynajmniej nie wciskają nam się do ust, oczu i nosa, co stanowi pewnie komfort w porównaniu do innych.

IMG_6465

Po 6 ciu miesiacach moskitiery sie bardzo przydaly

Po przejściu ponad granice lasu idziemy przez ogromne pola zastygłej lawy. Wokół nas rozpościerają się przepiękne widoki na głębokie kaniony, wysokie wystrzępione skaliste szczyty i rozlegle lodowce. Obserwując przelatujące nad głowami kondory żałujemy tylko jednego, ze nie mamy skrzydeł. One to musza mieć piękne widoki szybując ponad górami…

IMG_6491

W drodze do Otto Meiling hut

Po ok. 5-ciu godzinach podejścia pochodzimy do schroniska, położonego pomiędzy dwoma wielkimi lodowcami u stop szczytu Monte Tronador. Jest stad całkiem niedaleko do granicy z Chile, ale my zostaniemy jeszcze trochę w Argentynie.

IMG_6529

IMG_6631

Widok na wulkan Monte Tronador 3478 m

W schronisku czujemy się prawie jak w Polsce. Te same klimaty, podobni ludzie. Kultura argentyńska wydaje się nam stosunkowo bliska naszej. Na poddaszu w śpiworze wysypiamy się lepiej niż gdziekolwiek indziej w podróży :). W tej bajkowej scenerii wśród gór spędzamy dwa dni, spacerując bez pospiechu podziwiamy ten piękny kawałek świata.

Świętujemy tez tutaj nasze poł roku w podróży. Z jednej strony szybko to zleciało, ale z drugiej mamy wiele pięknych wspomnień. Jeszcze tylko trzy miesiące, wiec musimy się nacieszyć widokami i wolnością…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ameryka Południowa, Andy, Argentyna, Góry, Patagonia, Podróż Dookoła Świata 2012/13 i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s