Kąpiel o zachodzie słońca na plaży Pacyfiku w północnym Chile
Lot z Punto Arenas do Santiago
Po blisko czterech tygodniach podróżowania po rozleglej i przepięknej argentynsko-chilijiskiej Patagonii lecimy w kierunku Santiago. Przed samym lotem w Punto Arenas wieje tak mocno ze sypie piaskiem po czekających na odlot samolotach i szybach lotniska. Prędkość wiatru przekracza 100 km/h, wiec mamy praktycznie sztorm. Trochę strach nawet wejść do samolotu, ale na szczęście przez blisko 3 godziny wstrzymują lądowania i odloty. Po tym czasie wiatr słabnie i odlatujemy w kierunku stolicy Chile…
Pomnik F. Magellana nad cieśnina Magellana 🙂 w Punto Arenas (południowe Chile)
Zasłużony odpoczynek w Santiago
Po blisko 4-ech godzinach lotu lądujemy w Santiago. Odpoczywamy tutaj kilka dni po wyczerpujących wędrówkach w Patagonii. W Santiago mieszka około 30% populacji całego kraju. Nie jest to zbyt turystyczne miasto, ale dzięki temu można poobserwować jak żyją przeciętni Chilijczycy. Stołujemy się w lokalnych knajpkach i podglądamy jak biegnie życie w stolicy. Przede wszystkim uwielbiamy jedzenie w Santiago. Jest tanie w porównaniu do reszty Chile, bo nienastawione na turystów tylko na zwykłych ludzi i bardzo różnorodne.
Przed parlamentem Chile
Z Santiago jedziemy na najsuchsza pustynie świata…A przynajmniej tak nam się wydaje
Pogoda pokazuje nam ze niczego nie można być pewnym. Po 23 godzinach jazdy autobusem z Santiago dowiadujemy się za na pustyni Atakama spadł gwałtowny deszcz i niestety droga do miejscowości gdzie chcieliśmy jechać jest czasowo zamknięta. Co za pech?.. Godzinę drogi od celu musimy zrezygnować. Czekamy dwa dni w pobliskiej miejscowości Calama na otwarcie drogi, ale nic się nie zmienia. Codziennie obiecują nam ze jutro otworzą. Postanawiamy nie czekać dłużej. Jedziemy na kilka dni nad Pacyfik a potem zobaczymy. W ten sposób odwiedzamy miejsce, którego w ogóle nie planowaliśmy odwiedzić.
4 dni odpoczynku w Iquique
Plan B czyli zwiedzamy Iquique
Iquique okazuje się całkiem ładnym miastem z wieloma urokliwymi plażami. W końcu, bo od Australii tak naprawdę nie byliśmy na plaży. Możemy się pokąpać w Oceanie, pojeść owoców tropikalnych tak prawie jak na Bali, wiec nie narzekamy. Wymyślony w pospiechu plan B okazuje się być równie dobrym 🙂
W miescie troche pusto… gdzie sa wszyscy?
Niedzielne popoludnie w Iquique
Atakama podejście drugie
Po zastanowieniu dochodzimy do wniosku za szkoda by było nie zobaczyć Atakamy. Miejsca gdzie krzyżują się drogi wielu podróżników. W Internecie na chilijskich stronach znajdujemy informacje ze droga została otwarta, wiec nie ma się, co zastanawiać…Jedziemy. Po kilkunastu godzinach wciąż niedowierzając dojeżdżamy do San Pedro de Atakama. Deszcz już raczej drugi raz tutaj nie spadnie, biorąc pod uwagę fakt ze w ciągu 40 lat padało tutaj tylko kilka razy. Jadać autobusem podziwiamy tymczasowe laguny na pustyni, spowodowane przez deszcz. W końcu nie każdy ma okazje podziwiać krajobraz najsuchszej pustyni świata zaraz po deszczu :).
Tymczasowa laguna utworzona przez zeszłotygodniowy deszcz na pustyni Atakama