Bangkok – miasto naszych… koszmarów

Tytuł tego wpisu dosyć przewrotny, ale to jest w końcu nasz blog i piszemy o naszej Podróży i naszych odczuciach.

Wielu podróżników zachwyca się Bangkokiem i nie zgodzi się z tytułem wpisu – każdy ma do tego prawo. Przewodniki również piszą o stolicy Tajlandii w samych superlatywach. Zgadza się, ze owszem jest kilka ciekawych miejsc, wartych do odwiedzenia jak np. Grand Palace, kilka świątyń buddyjskich, wycieczka do dawnych stolic i objazd po Ayuttahaya. Jednak z doświadczenia nie polecilibyśmy spędzenia tutaj więcej niż 2-3 dni…

Surroundings of the Grand Palace

Tuk-tuks in Bangkok

A było to tak, czyli nasza „przygoda” z Bangkokiem…

Wypoczęci po 9-ciu dniach na rajskich plażach wyspy Koh Samui i bajkowego parku Ang Thong, pełni optymizmu wsiadamy do promu, a później autobusu w kierunku stolicy Tajlandii. Starujemy o godz. 6.oo rano, ale pocieszamy się ze wg sprzedających mamy dojechać na ok. 17-ta. Podróż promem jest przyjemna,  podziwiamy widoki, delektując się poranna kawa.

Nie spodziewamy się, że dalszy ciąg nie będzie już taki miły. Jadąc autobusem ze snu wyrywa nas okropny hałas, czyli bardzo głośno chodzący telewizor. Wszyscy Tajowie oglądają właśnie program rozrywkowy, a nad każdym siedzeniem zamontowany jest głośnik – czy oni są głusi? „Bohaterowie” programu ciągle „śpiewają” a właściwie okropnie fałszują, pisząc delikatnie. Próbujemy wytłumaczyć, żeby ściszyli, ale nikt nie mówi po angielsku, a poza tym wszyscy się śmieją i dobrze się bawią. W tym momencie żałujemy, ze chcieliśmy integrować się z Tajami, nie kupując biletu na specjalny autobus dla VIP-ow, którym podróżują tylko turyści.

Po 3-ech godzinach wycia głośnika nad głowami jesteśmy zmęczeni bardziej niż po 3-ech dniach jazdy koleją transsyberyjska. W przerwach kilkukrotnie próbujemy wytłumaczyć, żeby ściszyli, jednak oni ciągle „nic nie kumają”. Jakoś po 4-ech godzinach program na szczęście się kończy i można odpocząć. O dziwo do Bangkoku dojeżdżamy dopiero o … 21.

A w Bangkoku „witają” nas… przebiegające przez chodnik ogromne karaluchy i nieuczciwi taksówkarze, którzy zawyżają 3-4 krotnie cenę za kurs.

W końcu dojeżdżamy do hotelu, padamy wykończeni na lóżko i momentalnie zasypiamy.

Teraz trochę więcej o Bangkoku

Miasto nie robi na nas dobrego wrażenia. Jest mnóstwo samochodów i szalonych kierowców. Trzeba bardzo uważać przechodząc nawet na pasach. Na początku ciężko złapać orientacje i często się gubimy. Dojazd do Grand Palace nie jest taki prosty, nie dojeżdża tam metro. Sprawdzamy wiec, jaki numer autobusu nam pasuje i wsiadamy, Okazuje się ze numer był poprawny ale są tez rożne kolory autobusów o tym samym numerze i my wsiedliśmy do złego koloru. Wysiadamy wiec na następnym przystanku i kompletnie nie wiemy gdzie jesteśmy. Poddajemy się łapiemy taksówkę i dojeżdżamy do Grand Palace. Okazuje się ze taksówka to nie jest taki zły pomysł w Bankoku. Jeden kurs kosztuje średnio 6-8zl pod warunkiem ze zmusi się kierowcę żeby włączył taxi-meter. Jeżeli nie chce włączyć to lepiej nie wsiadać i złapać następnego.

Democracy monument

The last temple built in Bangkok 

Grand Palace

Na reszcie zwiedzamy coś, dlaczego warto tu przyjechać. Na Grand Palace składają się Pałac Królewski oraz liczne świątynie buddyjskie. Poznajemy tutaj ciekawa architekturę i kulturę Tajlandii.

Temples of Grand Palace

In front of the Grand Palace

Buddist monks

Welcome to Grand Palace 🙂

Ayuttahaya

To warta do zobaczenia dawna stolica Tajlandii z kompleksem zabytkowych budowli i świątyń.

Ruins of ancient capital

Elephant riding is cheap in Thailand

Na zakończenie jeszcze parę słów o Bangkoku

Bright side of Bangkok

Maja czyste metro i nowoczesny skytrain, ale poza tym po prostu strasznie tu śmierdzi i jest brudno na ulicach – czy oni zatracili zmysł powonienia? To chyba najbardziej śmierdząca stolica, która odwiedziliśmy. Oprócz tego jedzenie jest w miarę ok, ale odradzamy jedzenia w food court’ach czy na ulicy. Trzeba tez ciągle uważać na „stranger”ów którzy ciągle próbuje „wciskać kity” w stylu ze „Grand Palace jest dziś zamknięty i ze oni nam zorganizują lepsza wycieczkę „. Oprócz tego, co chwila proponują uszycie Grześkowi garnituru (?!) – chyba backpack’erskiego haha 🙂

Nie podoba nam się także to niesmaczne polaczenie dużej biedy z bogactwem typu nowoczesne wieżowce pośród slumsów…

Downtown of Bangkok

Slums nearby downtown – the dark side of Bangkok…

Young thailand buddist praying girl

Po kilku dniach oczekiwania na upragniony bilet na pociąg wyruszamy w końcu w kierunku Phuket, aby zakończyć nasza przygodę z Tajlandia. Ostatnie godziny spędzamy na dzikiej plaży – 10 min. na piechotę od lotniska w Phuket, oczekując na samolot do  miasta naszych marzeń – do Singapuru 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Azja, Podróż Dookoła Świata 2012/13, Tajlandia i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Bangkok – miasto naszych… koszmarów

  1. sznupkowie pisze:

    Hey Podróżnicy..;) Ja byłam w Bangkoku 2 razy i kompletnie nie przemawia do mnie to miasto. Znam lepsze miejsca w Azji…:)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s