Odpoczywany parę dni po podroży z Perth przez Sydney i Brisbane do Cairns (ok. 7000km) spacerując po miasteczku, kąpiąc się w lagunie i wisząc na hamaku pod palmami.
Zasłużony odpoczynek w Lagunie w Cairns
Odżywiamy się także trochę lepiej po posiłkach w wagonie restauracyjnym, rozkoszując się mięsem z krokodyla, emu oraz z kangura. Hmm stek z kangura to dla nas teraz niemal codzienność. Mięso z kangura można tutaj kupić w niemal każdym sklepie spożywczym w cenie ok. 10 dolarów za kg – wiec jak na Australie dosyć tanio. Wykorzystujemy taka okazję, mając do dyspozycji kuchnie przy polu namiotowym. Oprócz tego witaminy uzupełniamy owocami tropikalnymi, których smak i zapach jest jednak bardziej świeży i naturalny niż w Europie. Mango, banany, papaja, kiwi polane rozpuszczoną czekoladą to główny skład sałatek owocowych przygotowywanych niemal codziennie przez Anię 🙂
Tak w hamaku i w namiocie pod palmami mija kilka dni i nocy. Dochodząc powoli do formy odradza się znów chęć zobaczenia kolejnych egzotycznych zakątków Australii. Musimy zobaczyć…
Wielka Rafę Koralową (Great Barrier Reef) i odwiedzić jej tropikalne wyspy
Cairns jest bardzo popularnym miastem turystycznym właśnie ze względu na otaczająca je w pobliżu Wielka Rafę Koralowa. Chociaż miasteczko jest w sumie niewielkie stanowi dobra bazę wypadowa na okoliczne wyspy tropikalne. Jeżeli chcemy podziwiać Rafę musimy odwiedzić, chociaż jedna z tych wysp. My wybieramy na początek…
Green Island
Wypływamy z Cairns promem o 8 rano. Przeprawa trwa ok. 50 min. by dotrzeć na brzeg tej tropikalne i niepowtarzalnej wyspy. Już 1-2 km od brzegu możemy dostrzec zarys Rafy patrząc z promu. Kolorowe rafy przebijają się już przez wodę morska w jasnych odcieniach zieleni.
Green Island położona na Wielkiej Rafie Koralowej
Wielka Rafa Koralowa
Sama wyspa także porośnięta jest bujna dżunglą. Stąd zapewne pochodzi nazwa tej wyspy. Po przypłynięciu odwiedzamy plaże i przechodzimy wyspę w poprzek. Rafę koralowa możemy podziwiać w czasie wycieczki łodzią ze szklanym dnem. Widoki są niepowtarzalne. Oglądamy nieznane nam wcześniej gatunki ryb i żołwie morskie, które żyją w tej bujnej, kolorowej rafie.
Życie na Wielkiej Rafie
Po wycieczce spędzamy na wyspie jeszcze kilka godzin. Spacerujemy po plaży podziwiając rafę z góry. Nagle przychodzi przypływ i w ciągu ok. poł godziny poziom wody podnosi się o prawie cały 1 metr. Powierzchnia plaży bardzo się kurczy i zmienia się linia brzegowa. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak szybkiego przypływu. Siedzimy sobie spożywając lunch w postaci kanapek, gdy nagle dostrzegamy kilka metrów od nas egzotycznego dosyć dużego…
Żółwia morskiego…
Później tych żółwi widzimy po kolei dobrych kilkadziesiąt sztuk. Płyną sobie tuz przy brzegu zaraz po przypływie. Możemy wiec dokładnie podziwiać te egzotyczne zwierzęta jak płyną tuż pod powierzchnią wody by, co jakiś czas wynurzyć głowę i nabrać powietrza. Jednocześnie wody jest w morzu coraz więcej, co robi na nas niesamowite wrażenie. Jak piękna potrafi być ta egzotyczna przyroda! Żółwie, rafa, przypływ, tropikalne słonce, palmy i my sami na łonie natury – ponieważ przeszliśmy na rzadko odwiedzana przez turystów stronę wyspy. Uczucie niezwykłe, romantyczne i piękne! Tak jesteśmy na Rafie Koralowej w tropikach! Teraz ten żywioł nas otacza. Nigdy nie zapomnimy tego wrażenia. Trudno to dokładnie opisać (a zdjęcia oddają jedynie ułamek tego przeżycia), ale zapewniamy, ze… dla takich chwil warto podróżować!
Żółw Morski
Plaże na Green Island
Po paru dniach odwiedzamy kolejna wyspę
Fitzroy Island
Spędzamy na niej całe 2 dni i noc. Jest trochę inna niż Green Island, ale także bardzo ciekawa. Jest górzysta i zdobywamy jej najwyższy szczyt oraz dochodzimy do latarni morskiej by podziwiać widoki z większej wysokości. Przed nami morze koralowe i sąsiednie wyspy. W oddali widać także niewielka i dosyć płaska Green Island.
W drodze na szczyt na Fitzroy Island
Widok ze szczytu
Oprócz tego snurkujemy sobie podziwiając rafę z bliska. Korale są równie bujne jak na Green Island oraz cala masa różnokolorowych ryb. Jest tak pięknie, ze można zapomnieć o reszcie świata…
Kamieniste plaże na wyspie
Niestety dzień już się kończy….
Jest bardzo egzotycznie także na wsypie. Nocujemy pod namiotem na wyznaczonym polu namiotowym. Jednak nie jest ono dobrze ogrodzone i co jakiś czas przez środek przechadzają się egotyczne „zwierzątka”. Tu poznajemy „drugie dno” tropików. Trzeba być jednak ciągle czujnym, bo ukąszenie większego gada mogłoby być dosyć groźne dla zdrowia. Obwarowujemy kamieniami namiot na noc by moc w miarę spokojnie spać i udaje się wyrwać nawet cale 7 godzin snu.
Ach te australijskie „zwierzątka” na polu namiotowym
Nasz namiot zabezpieczony przed „zwierzątkami” – na szczęście w nocy spały 🙂
W tropikach noce są niestety dosyć długie. W październiku noc tutaj trwa cale 11 godzin, czyli o wiele dłużej niż „u nas” w lecie. Trzeba, więc przetrwać mrok nocy najlepiej w namiocie by uniknąć spotkania ze „zwierzątkiem”. Przychodzi jednak świt i poranek. Nowy tropikalny dzień, spacerki, kąpiele i powrót do Cairns.
Napis ulozony z kawalkow rafy koralowej – RTW – Round The World
Tym razem wycieczka była trochę bardziej męcząca psychicznie, ale wszystko dobrze się skończyło i znów na hamaku pod palmami możemy nabierać sil przed dalsza podrożą. W Cairns wiosna i robi się coraz cieplej. Temperatury często przekraczają już 30°C. A my mamy na razie dosyć tropików i chcemy oddalić się od Równika jadąc na południe 🙂
Świetne widoki, prawie tak pięknie jak w Bangkoku;) Pozdrawiamy serdecznie z Górnego Śląska:)
Dzieki 🙂 My Pozdrawiamy z Mt Cook Village i zyczymy Wesolych Swiat ! 🙂