Wyspa Południowa Nowej Zelandii – zaczynamy od Abel Tasman National Park

Malownicza zatoczka niedaleko „Pancake Rocks”

Pierwsze wrażenie o wyspie nie okazało się mylne. Wyspa południowa zachwyciła nas tak bardzo ze dostaliśmy amoku zdjęciowego. Od dzisiaj wyznaczamy sobie limit 100 zdjęć dziennie i postaramy się go nie przekroczyć. Raz przekroczyliśmy go wcześniej aż 3-krotnie (310 zdjęć to nasz rekord). Wiemy ze będzie ciężko, bo przed nami najpiękniejszą cześć wyspy południowej, alpejskie góry i fiordy.

Jest tutaj tak pięknie i bajkowo, że czujemy się jak na innej planecie, ciężko jest nam uwierzyć ze to, co widzimy nie jest jakimś cudownym snem, który zaraz się skończy. Ogrom wrażeń sprawia ze nie jesteśmy w stanie wszystkiego zapamiętać. Jednego dnia widzimy ocean, piękne góry, lasy tropikalne, foki, pingwiny.. Aż nie wiadomo, od czego zaczynać relacje, bo to, co widzieliśmy przed godzina zaciera się z powodu nowych wrażeń.

Drzewa Paprociowe w Paparoa National Park

Pierwsze kroki na wyspie południowej kierujemy do Abel Tasman National Park. To tutaj Holendrzy, czyli kapitan Tasman z załogą postawili swoje stopy, jako pierwsi Europejczycy w 1642r. Nadali wtedy nazwę tego nowoodkrytego lądu, jako: „Nieuw Zeeland” albo „New Sealand”. Niestety Maorysi przegonili ich stad i dopiero po 127 latach kapitan Cook przybył na Nowa Zelandie by stała się później kolonia brytyjska. Chcemy tu przejść jeden z 9-ciu najpiękniejszych trekow w Nowej Zelandii tzw. Great Walk. Pogoda nam dopisuje, niebieskie bezchmurne niebo kontrastuje z oceanem. Abel Tasman Park to przepiękna 50 km wędrówka wzdłuż plaż i lasów tropikalnych. Dla nas to dobry trening na początek przed wysokimi górami.

Wyruszamy wcześnie z rana i robimy szybkim krokiem 20 km, tzn. większą bardziej sceniczna cześć szlaku. Jest przepięknie, turkusowe morze, złote plaże, wodospady… W sezonie to jeden z najbardziej zatłoczonych szlaków w Nowej Zelandii. My korzystamy z tego ze jesteśmy przed sezonem, spotykamy tylko niewielu turystów i w spokoju rozkoszujemy się widokami.

Abel Tasman National Park

Na kempingu okazuje się ze spanie w namiocie kosztuje tyle samo, co w dwu osobowym domku. Rezygnujemy wiec z kempingu i zamieniamy nasz przytulny, ale jednak trochę ciasny namiot na nasze nowe m1 z widokiem na ocean :).  Jest ciepło, wygodnie i czujemy się prawie jak w domu. Już zapomnieliśmy jak to jest mieć własny kat.

Nazajutrz postanawiamy jechać dalej, jest tu tyle do zobaczenia ze nie możemy siedzieć zbyt długo w jednym miejscu, choćby było nie wiem jak pięknie.

W drodze na największy lodowiec w Nowej Zelandii (Franz Josef glacier)  i Alpy zatrzymujemy się w kilku bardzo klimatycznych miejscach. Hostele w Kiwilandzie są o wiele lepsze niż w Australii i prawie każdy ma swój specyficzny klimat. Jeden z hosteli, w którym spaliśmy mieścił się w 150 letniej willi otoczonej ogrodem. Po smakowitym obiedzie odpoczywamy w salonie z kominkiem i czujemy się trochę jakbyśmy byli w innej bajce albo wpadli na herbatkę do Królowej Anglii. Następny hostel położony jest tak blisko oceanu ze mamy wspanialy widok przez okno. Zatrzymujemy się w tym klimatycznym miejscu na kilka dni, gdyż znajduje się tutaj przepiękny park narodowy: Paparoa National Park. Robimy kilka wycieczek po parku wśród strumieni, przepięknych skalnych kanionów i ogromnym paprociowym lasem tropikalnym. Tak wielu drzew paprociowych nie widzieliśmy nigdzie indziej. Nie jest to tez zbyt turystyczny szlak i w parku jesteśmy praktycznie sami, fajnie czasami odkryć, cos, co nie znajduje się na każdym folderze turystycznym.

Wedrowka przez nowozelandzka glusze

Pancake Rocks w czasie przyplywu

Celowo tez zatrzymaliśmy się na chwile, bo pogoda na lodowcu i w górach nie zachęca do odwiedzin. Na szczęście ma padać tam już tylko przez kilka dni, wiec już niedługo ruszamy w Alpy :). Czekając na poprawę pogody w górach rozkoszujemy się nieziemskimi zachodami słońca nad brzegiem oceanu. Wcale nie przeszkadza nam ze nie ma tutaj zasięgu ani telewizji.  Podróżując doceniamy i cieszymy się z prostych rzeczy takich jak dobre śniadanie, pogodny dzień czy rozmowa z ciekawym człowiekiem. „The sun only shines for those who notice it”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Nowa Zelandia, NZ - Wyspa Południowa, Podróż Dookoła Świata 2012/13 i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s