Pełni wrażeń po dniu spędzonym na wędrówce po górach obiecujemy sobie kolejny raz ze wreszcie napiszemy relacje… Siedzimy właśnie w chatce górskiej z przepięknym widokiem na jezioro Wanaka otoczonym górami, obserwujemy zachód słońca i zabieramy się po raz kolejny za pisanie. Nowa Zelandia zauroczyła nas od momentu, kiedy wjechaliśmy w serce alpejskich gór. Do tej pory podobało nam się, ale daleko nam było do zauroczenia. To tutaj tez nad tym jeziorem spotkaliśmy po 4 tygodniach podroży pierwszych Polaków w Nowej Zelandii.
W drodze nad jezioro Wanaka
Nowi znajomymi podwożą nas do Mount Aspiring (3035m) National Park. Przez ostatnie 33 km droga jest szutrowa, a samochód bez napędu na 4 kola z trudem przejeżdża w bród przez strumienie. Największa jednak trudność sprawiło nam przejechanie przez stado krów, które za nic nie chciały ustąpić drogi :), w przeciwieństwie do owiec, których jest tu tysiące. Grzesiu podziwiając dziewicza dolinę, zielone laki, na których pasło się mnóstwo owiec z rozmarzeniem powiedział: ile tu chodzi dobrych obiadków :). Dzięki nieskażonemu środowisku baranina w Nowej Zelandii jest tak dobra ze nie potrzebujemy do przyrządzenia żadnych przypraw, nawet bez soli i pieprzu smakuje wyśmienicie.
Dojeżdżamy do celu i idziemy razem na kilkugodzinną wędrówkę otoczeni majestatycznymi górami i lodowcami. Lodowce w tej dolinie robią na nas znacznie większe wrażenie niż rozreklamowane lodowce: Franz Josef i Fox, które widzieliśmy kilka dni wcześniej.
Dolina przy Mount Aspiring National Park
Mount Aspiring jest dość trudnym parkiem i wiele szlaków wymaga przygotowania alpinistycznego. Dzięki temu jest tu niewielu turystów. Niezdobyte szczyty pokryte grubą warstwą śniegu na tle niebieskiego nieba wyglądają tak pięknie, ze zatrzymujemy się na dłuższą chwile i podziwiamy w milczeniu. Warto było tu przyjechać…
Mount Avalanche, nasza przerwa na lunch
Następnego dnia ambitnie idziemy na kolejna wycieczkę.
Tym razem wspinamy się z Wanaki (270m) na Roys Peak (1578m).
Dosyć strome podejście 1300 metrów zajmuje nam ok. 3 godz. Pogoda jest bardzo dobra a widoki zapierają dech w piersiach. Każda wysokość odsłania nowe horyzonty i różnorakie panoramy gór. Jezioro Wanaka u podnóży gór, przypomina nam trochę norweskie fiordy. Krajobrazy są jednak jeszcze piękniejsze od norweskich. Z jednej strony widzimy góry, które przypominają nam Karpaty ukraińskie, z drugiej podziwiamy Alpy, a z trzeciej fiordy wśród lasów tropikalnych. Znaczna część szlaku wiedzie przez klimatyczne zielone pastwiska z wielkimi stadami owiec. Nie mamy już wątpliwości ze jesteśmy w Nowej Zelandii. Tak właśnie wyobrażaliśmy sobie ten tajemniczy i odległy kraj mlekiem i miodem płynący.
Malownicze krajobrazy w drodze na szczyt
Widok ze szczytu, Roy’s Peak
Na koniec zamieszczamy trochę zdjęć z lodowców: Franz Josef i Foxa, które odwiedziliśmy przed Wanaka kilka dni wcześniej. Maja one swój urok, ale eksploatowane do granic możliwości przez biznes turystyczny zatraciły trochę swój dziewiczy charakter. Są to jednak jedyne lodowce na świecie gdzie jęzor lodowca styka się z lasem tropikalnym. Sęk w tym ze nie są to zbyt duże lodowce w porównaniu do tych, co widzieliśmy chociażby na Islandii, wiec nie zachwycają swym ogromem. A i w Norwegii to mamy wystarczająco dużo śniegu. Czasami lecąc zwykłym samolotem w środku zimy obserwujemy liczne lodowce i morze śniegu :).
Franz Josef Glacier
Widok na dwa najwyzsze szczyty Nowozelandzkich Alp : od lewej Mt Tasman, od prawej Mt Cook
O dalszych przygodach w krainie śnieżnych Alp i magicznych fiordów napiszemy już wkrótce
Pozdrawiamy z Ben Lomond (1748m), z Nowej Zelandii, w języku Maorysów krainy długich białych chmur.
Niezapomniane widoki ze szczytu, wycinek z panoramy 360 stopni
Ben Lomond…:) Byłam nie raz…..tylko moj Ben Lomond mam zaraz za „rogiem” u siebie w Szkocji…:) Gdzie będziecie spedzać święta?
Czesc! Swieta spedzimy pod samym Mt Cook 🙂 Wesolych Swiat ! (by the way) Pozdrawiamy!