Dokarmianie fiordow nie jest zabronione 🙂 czestujemy je biala czekolada
Po dwu dniowym odpoczynku w Te Anau, postanawiamy ze nie ma dłużej, co czekać. Czas zobaczyć osławione nowozelandzkie fiordy. O pięknie tego rejony słyszeliśmy już na długo przed przyjazdem do Nowej Zelandii. Jednak, jako inżynierowie i tzw. umysły ścisłe musimy się o tym przekonać osobiście.
Według planu mamy ruszyć następnego dnia jednak fiordy robią nam niespodziankę. Droga do nich jest czasowo zamknięta z powodu obsuwających się skał. Przeszukując Internet odkrywamy ze zamykanie drogi na Milford to nic nadzwyczajnego. Po prostu geologowie zamykają ja na kilka dni, co jakiś czas żeby sprawdzić czy przejazd jest bezpieczny. Czasem zdąża się ze obsuwające skały zablokują ja na dłużej, a nawet trzeba wytyczać nowa drogę. Jednak od kilkudziesięciu lat nie było z tego powodu żadnych wypadków, dzięki dobremu systemowi monitorowania udaje się kontrolować naturę:).
Czasem obsuwajace sie skaly blokuja droge na Milford Sound
Pełni niepewności czy pojedziemy czy nie idziemy na autobus. Okazuje się ze jednak ze droga została otwarta. Korzystamy wiec z okazji i jedziemy.
Droga okazuje się bardzo urokliwa, co chwile zatrzymujemy się, aby zrobić zdjęcia. Podobno jest to jedna z 10 najpiękniejszych dróg na świecie, ale trochę nie ufamy takim rankingom. Wiele jest nieodkrytych i przepięknych miejsc na świecie, o których nikt nie wie, wiec jak dla nas uszeregowywanie pewnych miejsc, jako „top ten experience” jest trochę na wyrost. Wszędzie na świecie jest pięknie, każdy kraj jest inny i wszędzie można przeżyć niezapomniane przygody. Nowozelandczycy, co zauważyliśmy po miesiącu w kraju kiwi lubią się chwalić na wyrost, w przeciwieństwie do Norwegów. Zachwalając Nowa Zelandie mowa tylko o dobrych stronach a zapominają o tej drugiej stronie. Nikt nam np. nie mówił o gryzących chmarach meszek, przenikliwym zimnym wietrze, szybko zmieniającej się pogodzie, i o kosmicznych cenach za turystyczne atrakcje takie jak rejs statkiem, pływanie kajakiem czy nawet podwiezienie autobusem na trek.
Widoki robią się jednak coraz ładniejsze i ładniejsze… To jednak przepiękny kraj i warto tu przyjechać.
Widoki z drogi
Przejeżdżamy przez tunel i dojeżdżamy do Milford Sound. Miejscowości położonej wśród fiordów. Wyruszamy na rejs statkiem wycieczkowym po najsłynniejszym nowozelandzkim fiordzie. W czasie rejsu podziwiamy strzeliste szczyty z najbardziej obfotografowanym Mintre peak.
Kaskady wodospadow na fiordach
Jedno z najpozniej odkrytych miejsc na swiecie okolo 140 lat temu
Po drodze przepływamy tez obok stada fok, które na kamieniach zrobiły sobie popołudniowy odpoczynek.
Foki wygrzewajace sie na sloncu
Rejs statkiem nam jednak nie wystarczył zostajemy wiec kilka dni w Milfor Sound żeby nacieszyć się tym miejscem w ciszy i spokoju. Jest tutaj tylko jeden hostel z bardzo małym polem namiotowym i kilka hoteli. Po godzinie 17-stej większa cześć turystów wraca autobusami do Queenstown czy Te Anau. Cichną warkoty samolotów i helikopterów, które od rana zabierają rzecze turystów na sceniczne loty. Promy spływają do przystani i można w spokoju rozkoszować się widokami. Spacerujemy brzegiem fiordów, podziwiamy kaskady wodospadów, wsłuchujemy się w odgłosy natury i rozmyślamy.
Magia wodospadow
Nie ma tutaj zasięgu telefonów komórkowych ani telewizji. Nic wiec nas nie rozprasza, w spokoju można cieszyć się każda chwila. Czasem takie zatrzymanie w jednym miejscu jest potrzebne. Pędząc przed siebie i zaliczając tylko atrakcje turystyczne można wielu rzeczy nie zauważyć. Gdzieś w trasie przeczytaliśmy te zdanie i w pełni się z nim zgadzamy: „Travelers they do not know were they are going the turist they do not know where they have been.”
Fiordy o wschodzie i zachodzie slonca